wtorek, 26 sierpnia 2014

Olejowanie włosów dla początkujących.

Witajcie kochani!

W poprzednim poście opisywałam właściwości oraz zawartość kwasów tłuszczowych w danych olejach. Dziś opiszę jedno z zastosowań olejów, a w moim przypadku chyba podstawowe. A mianowicie – olejowanie włosów.





Pierwszy raz nałożyłam olej na włosy będąc jeszcze młodą dziewczyną (bodajże gimnazjum lub koniec podstawówki). Miałam wtedy jeszcze naturalne włosy w swoim rudawym ciemnym blondzie. Osoby, które mnie znają wiedzą, że bardzo szybko zaczęłam eksperymentować z kolorami włosów oraz fryzurami. Miałam już chyba każdy możliwy kolor – począwszy od czarnego, przez brązy, rudości i czerwienie, aż do platynowego blondu, który w sumie gościł na mojej głowie przez ostatnie 3 lata. Często też eksperymentowałam z tonerami i piankami koloryzującymi – wściekły róż, mocny fiolet, błękitny, morska zieleń, czerwień, neonowy seledyn.
O kolorach włosów, moich metamorfozach i farbowaniu wypowiem się kiedy indziej :P

Aktualnie jestem na etapie zapuszczania włosów. Moje włosy sięgają na razie do ramion, z blondu przeszłam na mocny fioletowy kolor (Goldwell Elumen VV@all). Nie farbuje już włosów tak często jak kiedyś (mimo że robiłam to zazwyczaj zmywalnymi piankami i tonerami, które chcąc nie chcąc mają w sobie alkohol, który wysusza włosy) i przez rok świadomej pielęgnacji moje włosy przestały przypominać wysuszone siańsko.

Dlaczego oleje? Większość drogeryjnych i nie drogeryjnych szamponów do włosów zniszczonych naładowanych jest proteinami – keratyna, jedwab, proteiny mleczne itd. itd. Gdy używamy szamponu, odżywki i maski z proteinami nasze włosy zamiast być lśniące i elastyczne stają się napuszone i przesuszone jeszcze bardziej niż były. Niektóre włosy w ogóle nie ciepią protein (np. moje rozjaśniane). Po masce z żółtka zamiast lśniącej czupryny miałam kołtun, który nie mogłam rozczesać. Odpowiedzią na pytanie dlaczego tak się dzieje jest brak równowagi w pielęgnacji między proteinami, humektantami (substancje zatrzymujące wodę), a emolientami do których należą tłuszcze. Włosy suche i zniszczone mają naruszoną warstwę lipidową dlatego trzeba je karmić nimi zewnętrznie. I to był strzał w dziesiątkę.

Tak oto olejowanie stało się jednym z głównych sposobów pielęgnacji. Na początku nieregularnie, aż teraz do 2-3 razy w tygodniu nawet (zależy jak mam czas). Przetestowałam już wiele sposobów i zauważyłam wiele efektów, często skrajnie różnych.

Moje włosy po olejowaniu.
  1. SPOSOBY OLEJOWANIA

Oleje można nakładać na parę sposobów. Każdy ma inne włosy dlatego to co u jednej osoby sprawdzi się idealnie, u drugiej może nie dać efektu wcale lub spowoduje że włosy będą albo zbyt obciążone, albo za mało odżywione.

  1. Olejowanie na sucho – po prostu wcierasz w suche włosy. Metoda szybka, niezbyt pracochłonna. Możesz podgrzać olej w mikrofali lub w kąpieli wodnej, albo rozgrzać go w dłoniach. Dobrze jest też ogrzewać włosy suszarką z ciepłym nawiewem. Ciepło powoduje otwieranie łusek włosa, składniki odżywcze wnikają do wnętrza.
    Lubie tą metodę, chodź wiem ze wiele dziewczyn uważa, że olejowanie na sucho nie ma tak dobroczynnego i odżywczego działania jak wersje na mokro.
  2. Olejowanie na mokro – nakładasz olej na mokre włosy, po czym dajesz czepek foliowy (może być worek) i nakładasz ciepły ręcznik.
    Ta metoda ma najwięcej zwolenniczek. Ja osobiście nie widzę u siebie różnicy z olejowaniem na sucho czy na mokro. Dlatego wolę ten pierwszy sposób. Mniej roboty
  3. Olejowanie na odżywkę – wymieszać olej z ulubioną odżywką i nałożyć na suche włosy. Wspaniale odżywia, chodź może obciążać przy cienkich włosach.
  4. Kąpiel olejowa – nalewamy ciepłą wodę do miski i wlewamy do niej olej. Następnie płuczemy włosy. Włosy się nawilżą wodą, a pływające oczka oleju osadzą się na powierzchni włosa. Resztę robimy tak jak w metodzie na mokro.
  5. Mgiełka – wystarczy pusta butelka z atomizerem, olej, wodę, odżywkę i dowolne półprodukty (aloes, jedwab, kwas hialuronowy) i zmieszać w proporcjach 1:1. Tak wymieszanym serum spryskiwać włosy.
  1. ILOŚĆ

Nie można dać zbyt dużo oleju bo będzie problem z jego zmyciem. Zależnie od długości – 1-2 łyżki stołowe. Włosy mają być pokryte delikatną warstwą, a nie mają przypominać przetłuszczone, nie myte od miesiąca strąki.


  1. CZAS

Tutaj już zależnie od naszych preferencji i czasu jakiego posiadamy. Warto przetestować jaka ilość czasu jest dla nas potrzebna. Niektórym wystarczy 30 min, inni potrzebują go więcej (parę godzin). Warto pamiętać, że im bardziej zniszczone włosy, tym więcej muszą się oleju „napić”. Można zostawić włosy nawet na całą noc.


4. TYP OLEJU

W poprzednim poście opisywałam typy i właściwości. Warto przetestować wiele różnych produktów, żeby znaleźć swój ulubiony. W sprzedaży jest wiele różnych olei i olejków wzbogaconych dodatkowo wyciągami roślinnymi, które specjalnie są przeznaczone do olejowania włosów, twarzy i ciała (np. z Alterry, Khadi, Vatika, Alverde, oliwki dla dzieci). Wszystkie z powodzeniem się nadadzą. Te w stanie surowym znajdziemy w marketach, sklepach ze zdrową żywnością i sklepach zielarskich (Olvita, Efavit, Bioplaneta itd.) Ważne żeby był najwyższej jakości, zimnotłoczony, ponieważ będzie zawierał najwięcej składników odżywczych).

Jak dane oleje sprawdziły się u mnie?

  • WIELONIENASYCONE

Przetestowane oleje: lniany, słonecznikowy, z pestek winogron, sojowy

Efekt: włosy bardziej śliskie i delikatne. Zwiększony połysk włosa i miękkość. Lecz trzymany zbyt krótko dawał raczej marny efekt. Włosy ogółem dobrze nawilżone i wygładzone.

  • JEDNONIENASYCONE

Przetestowane oleje: oliwa z oliwek, sezamowy, migdałowy, arganowy, awokado

Efekt: wszystko to co w poprzednim przypadku + włosy bardziej mięsiste, puszyste, pogrubione. Nie mam problemów z rozczesywaniem i przenawilżeniem włosów (miękki puch, włosy latają na wszystkie strony, czasem się plączą). Dobrze odżywione. W moim przypadku ulubiona grupa.

  • NASYCONE

Przetestowane oleje: kokosowy

Efekt: No cóż, w moim przypadku się nie sprawdziły. Włosy nie były zbyt dobrze nawilżone, wręcz zrobiły się suche, a końcówki odstają mi na boki (podobny efekt mam po nadmiarze protein w kosmetykach) ponadto trudno było je rozczesać i strasznie się elektryzowały. Dlaczego?

Przeczytałam wiele opinii na ten temat. Winą są rozjaśnione wysokoporowate włosy, które po prostu się nie lubią z olejami nasyconymi. Dziewczyny o ciemnych lub nierozjaśnianych włosach były zachwycone olejem kokosowym, dlatego polecam go głównie szatynkom, rudym, brunetkom i niektórym naturalnym blondynkom. Blondynki farbowane mogą za to polubić olej kokosowy jako serum na końcówki. Jest lekki, nie obciąża, a wspaniale zabezpiecza końcówki włosów przed rozdwajaniem się.

  • INNE

Przetestowane oleje: rycynowy

Efekt: sam okropnie przesusza, ciężko go nałożyć, ciężko go zmyć. Solo nie polecam nikomu, ale jako dodatek do innego oleju jest całkiem fajny. Stymuluje porost włosa.

WERDYKT

Najlepszymi olejami są... ich mieszanki. Ponieważ dajemy wtedy naszym włosom najwięcej różnorodnych składników odżywczych. U mnie bywa to różnie, zależy co mam w swoich zapasach.

Moje ulubione to: lniany, oliwa z oliwek, oliwka dla dzieci Babydream, olejek Alterra Brzoza i Pomarańcza (wspaniale pachnie), arganowy. Najczęściej mieszam je w różnych proporcjach.

  1. JAK ZMYWAĆ?

Ja myje swoje włosy metodą OMO (odżywianie – mycie – odżywianie), gdzie pierwsze O, to często olejowanie. Wystarczy normalnie zmyć włosy 1 raz delikatnym szamponem bez SLS i nałożyć odżywkę lub maskę. Czasem zdarzy się, że włosy mimo wszystko będą obciążone, ponieważ olej nie będzie dokładnie zmyty. Dlatego najlepiej profilaktycznie po olejowaniu, a przed myciem nałożyć odżywkę – by zemulgowała tłuszcz.. Ponowne mycie szamponem może zniwelować dobroczynne działanie oleju, a tego byśmy nie chcieli.




Jeśli macie jakieś jeszcze pytania na ten temat to piszcie w komentarzach. Chętnie odpowiem na wszystko :)

2 komentarze:

  1. Łoo dużo tego wyprobowalas... Ja sie zabieram do olejowania jak pies do jeża ale wiem ze juz czas... Sprobuje, a co mi tam...Raz kozie śmierć :P

    OdpowiedzUsuń