Witajcie kochani!
W poprzednim poście opisywałam
właściwości oraz zawartość kwasów tłuszczowych w danych
olejach. Dziś opiszę jedno z zastosowań olejów, a w moim
przypadku chyba podstawowe. A mianowicie – olejowanie włosów.
Pierwszy raz nałożyłam olej na włosy
będąc jeszcze młodą dziewczyną (bodajże gimnazjum lub koniec
podstawówki). Miałam wtedy jeszcze naturalne włosy w swoim rudawym
ciemnym blondzie. Osoby, które mnie znają wiedzą, że bardzo
szybko zaczęłam eksperymentować z kolorami włosów oraz
fryzurami. Miałam już chyba każdy możliwy kolor – począwszy od
czarnego, przez brązy, rudości i czerwienie, aż do platynowego
blondu, który w sumie gościł na mojej głowie przez ostatnie 3
lata. Często też eksperymentowałam z tonerami i piankami
koloryzującymi – wściekły róż, mocny fiolet, błękitny,
morska zieleń, czerwień, neonowy seledyn.
O kolorach włosów, moich
metamorfozach i farbowaniu wypowiem się kiedy indziej :P
Aktualnie jestem na etapie zapuszczania
włosów. Moje włosy sięgają na razie do ramion, z blondu
przeszłam na mocny fioletowy kolor (Goldwell Elumen VV@all).
Nie farbuje już włosów tak często jak kiedyś (mimo że robiłam
to zazwyczaj zmywalnymi piankami i tonerami, które chcąc nie chcąc
mają w sobie alkohol, który wysusza włosy) i przez rok świadomej
pielęgnacji moje włosy przestały przypominać wysuszone siańsko.
Dlaczego oleje? Większość
drogeryjnych i nie drogeryjnych szamponów do włosów zniszczonych
naładowanych jest proteinami – keratyna, jedwab, proteiny mleczne
itd. itd. Gdy używamy szamponu, odżywki i maski z proteinami nasze
włosy zamiast być lśniące i elastyczne stają się napuszone i
przesuszone jeszcze bardziej niż były. Niektóre włosy w ogóle
nie ciepią protein (np. moje rozjaśniane). Po masce z żółtka
zamiast lśniącej czupryny miałam kołtun, który nie mogłam
rozczesać. Odpowiedzią na pytanie dlaczego tak się dzieje jest
brak równowagi w pielęgnacji między proteinami, humektantami
(substancje zatrzymujące wodę), a emolientami do których należą
tłuszcze. Włosy suche i zniszczone mają naruszoną warstwę
lipidową dlatego trzeba je karmić nimi zewnętrznie. I to był
strzał w dziesiątkę.
Tak oto olejowanie stało się jednym z
głównych sposobów pielęgnacji. Na początku nieregularnie, aż
teraz do 2-3 razy w tygodniu nawet (zależy jak mam czas).
Przetestowałam już wiele sposobów i zauważyłam wiele efektów,
często skrajnie różnych.
Moje włosy po olejowaniu.
- SPOSOBY OLEJOWANIA
Oleje można nakładać na parę
sposobów. Każdy ma inne włosy dlatego to co u jednej osoby
sprawdzi się idealnie, u drugiej może nie dać efektu wcale lub
spowoduje że włosy będą albo zbyt obciążone, albo za mało
odżywione.
- Olejowanie na sucho – po prostu wcierasz w suche włosy. Metoda szybka, niezbyt pracochłonna. Możesz podgrzać olej w mikrofali lub w kąpieli wodnej, albo rozgrzać go w dłoniach. Dobrze jest też ogrzewać włosy suszarką z ciepłym nawiewem. Ciepło powoduje otwieranie łusek włosa, składniki odżywcze wnikają do wnętrza.Lubie tą metodę, chodź wiem ze wiele dziewczyn uważa, że olejowanie na sucho nie ma tak dobroczynnego i odżywczego działania jak wersje na mokro.
- Olejowanie na mokro – nakładasz olej na mokre włosy, po czym dajesz czepek foliowy (może być worek) i nakładasz ciepły ręcznik.Ta metoda ma najwięcej zwolenniczek. Ja osobiście nie widzę u siebie różnicy z olejowaniem na sucho czy na mokro. Dlatego wolę ten pierwszy sposób. Mniej roboty
- Olejowanie na odżywkę – wymieszać olej z ulubioną odżywką i nałożyć na suche włosy. Wspaniale odżywia, chodź może obciążać przy cienkich włosach.
- Kąpiel olejowa – nalewamy ciepłą wodę do miski i wlewamy do niej olej. Następnie płuczemy włosy. Włosy się nawilżą wodą, a pływające oczka oleju osadzą się na powierzchni włosa. Resztę robimy tak jak w metodzie na mokro.
- Mgiełka – wystarczy pusta butelka z atomizerem, olej, wodę, odżywkę i dowolne półprodukty (aloes, jedwab, kwas hialuronowy) i zmieszać w proporcjach 1:1. Tak wymieszanym serum spryskiwać włosy.
- ILOŚĆ
Nie można dać zbyt dużo oleju bo
będzie problem z jego zmyciem. Zależnie od długości – 1-2 łyżki
stołowe. Włosy mają być pokryte delikatną warstwą, a nie mają
przypominać przetłuszczone, nie myte od miesiąca strąki.
- CZAS
Tutaj już zależnie od naszych
preferencji i czasu jakiego posiadamy. Warto przetestować jaka ilość
czasu jest dla nas potrzebna. Niektórym wystarczy 30 min, inni
potrzebują go więcej (parę godzin). Warto pamiętać, że im
bardziej zniszczone włosy, tym więcej muszą się oleju „napić”.
Można zostawić włosy nawet na całą noc.
4. TYP OLEJU
W poprzednim poście opisywałam typy i
właściwości. Warto przetestować wiele różnych produktów, żeby
znaleźć swój ulubiony. W sprzedaży jest wiele różnych olei i
olejków wzbogaconych dodatkowo wyciągami roślinnymi, które
specjalnie są przeznaczone do olejowania włosów, twarzy i ciała
(np. z Alterry, Khadi, Vatika, Alverde, oliwki dla dzieci). Wszystkie
z powodzeniem się nadadzą. Te w stanie surowym znajdziemy w
marketach, sklepach ze zdrową żywnością i sklepach zielarskich
(Olvita, Efavit, Bioplaneta itd.) Ważne żeby był najwyższej
jakości, zimnotłoczony, ponieważ będzie zawierał najwięcej
składników odżywczych).
Jak dane oleje sprawdziły się u mnie?
- WIELONIENASYCONE
Przetestowane oleje: lniany,
słonecznikowy, z pestek winogron, sojowy
Efekt: włosy bardziej śliskie i
delikatne. Zwiększony połysk włosa i miękkość. Lecz trzymany
zbyt krótko dawał raczej marny efekt. Włosy ogółem dobrze
nawilżone i wygładzone.
- JEDNONIENASYCONE
Przetestowane oleje: oliwa z oliwek,
sezamowy, migdałowy, arganowy, awokado
Efekt: wszystko to co w poprzednim
przypadku + włosy bardziej mięsiste, puszyste, pogrubione. Nie mam
problemów z rozczesywaniem i przenawilżeniem włosów (miękki
puch, włosy latają na wszystkie strony, czasem się plączą).
Dobrze odżywione. W moim przypadku ulubiona grupa.
- NASYCONE
Przetestowane oleje: kokosowy
Efekt: No cóż, w moim przypadku się
nie sprawdziły. Włosy nie były zbyt dobrze nawilżone, wręcz
zrobiły się suche, a końcówki odstają mi na boki (podobny efekt
mam po nadmiarze protein w kosmetykach) ponadto trudno było je
rozczesać i strasznie się elektryzowały. Dlaczego?
Przeczytałam wiele opinii na ten
temat. Winą są rozjaśnione wysokoporowate włosy, które po prostu
się nie lubią z olejami nasyconymi. Dziewczyny o ciemnych lub
nierozjaśnianych włosach były zachwycone olejem kokosowym, dlatego
polecam go głównie szatynkom, rudym, brunetkom i niektórym
naturalnym blondynkom. Blondynki farbowane mogą za to polubić olej
kokosowy jako serum na końcówki. Jest lekki, nie obciąża, a
wspaniale zabezpiecza końcówki włosów przed rozdwajaniem się.
- INNE
Przetestowane oleje: rycynowy
Efekt: sam okropnie przesusza, ciężko
go nałożyć, ciężko go zmyć. Solo nie polecam nikomu, ale jako
dodatek do innego oleju jest całkiem fajny. Stymuluje porost włosa.
WERDYKT
Najlepszymi olejami są... ich
mieszanki. Ponieważ dajemy wtedy naszym włosom najwięcej
różnorodnych składników odżywczych. U mnie bywa to różnie,
zależy co mam w swoich zapasach.
Moje ulubione to: lniany, oliwa z
oliwek, oliwka dla dzieci Babydream, olejek Alterra Brzoza i
Pomarańcza (wspaniale pachnie), arganowy. Najczęściej mieszam je w
różnych proporcjach.
- JAK ZMYWAĆ?
Ja myje swoje włosy metodą OMO
(odżywianie – mycie – odżywianie), gdzie pierwsze O, to często
olejowanie. Wystarczy normalnie zmyć włosy 1 raz delikatnym
szamponem bez SLS i nałożyć odżywkę lub maskę. Czasem zdarzy
się, że włosy mimo wszystko będą obciążone, ponieważ olej
nie będzie dokładnie zmyty. Dlatego najlepiej profilaktycznie po
olejowaniu, a przed myciem nałożyć odżywkę – by zemulgowała
tłuszcz.. Ponowne mycie szamponem może zniwelować dobroczynne
działanie oleju, a tego byśmy nie chcieli.
Jeśli macie jakieś jeszcze pytania na
ten temat to piszcie w komentarzach. Chętnie odpowiem na wszystko :)
Łoo dużo tego wyprobowalas... Ja sie zabieram do olejowania jak pies do jeża ale wiem ze juz czas... Sprobuje, a co mi tam...Raz kozie śmierć :P
OdpowiedzUsuńPolecam bo naprawde warto :)
OdpowiedzUsuń